poniedziałek, 14 października 2013

Jakie tajemnice skrywa to miejsce?

Jakie tajemnice skrywa to miejsce?

Tajemny obszar rozciąga się między wierzchołkami Puerto Rico – jednej z wysp bermudzkich, a południowym krańcem Florydy. Miejsce niewyjaśnionych zaginięć statków, jachtów i samolotów wciąż, pomimo wielu szczegółowych badań, pozostaje niezbadaną tajemnicą.



Trójkąt Bermudzki bez wątpienia należy do najbardziej frapujących zagadek naszej planety. Już sama myśl o nim przyprawia o dreszcze. Ocean Atlantycki skrywa przed światem sekret zapierający dech w piersiach wszystkim miłośnikom zjawisk paranormalnych.

Powstało już mnóstwo hipotez na ten temat, które niestety jednoznacznie potwierdzają, że to, co dzieje się w okolicach tak zwanego Diabelskiego Trójkąta, ewidentnie wykracza poza prawa fizyki.

Już sam odkrywca „nowego świata”, Krzysztof Kolumb, miał do czynienia z siłami Trójkąta. Płynąc pod koniec XV wieku ku wybrzeżom Ameryki Północnej (myślał wtedy, że do Indii), w swoim dzienniku pokładowym odnotował niespotykane zjawisko. Opisał przerażających rozmiarów kule ognia ze świstem przelatujące po niebie, które znikały w odmętach spienionej wody. Pięć wieków później podobne zjawisko zaobserwowali amerykańscy astronauci. Jednak prawdziwa legenda Trójkąta Bermudzkiego narodziła się dopiero w XX wieku, wraz z dramatyczną historią „lotu nr 19”.

Pod koniec 1945 roku u wybrzeży Florydy zaginęła bez wieści eskadra amerykańskich samolotów bombowych. Był to jeden z najtragiczniejszych lotów w dziejach lotnictwa wojskowego. O godzinie 14:10 z bazy Fort Lauderdale 14 osób (według niektórych źródeł 27) wyruszyło na pokładzie pięciu samolotów zwiadowczych. Porucznik Charles Taylor, dowodzący grupą młodych żołnierzy, w tamtej chwili nie przypuszczał, że prowadzi ich na pewną śmierć.

Ten z pozoru zwyczajny lot ćwiczeniowy zamienił się w dramat żołnierzy i ich rodzin, ale też i nauki, która do dziś nie potrafi rozwikłać zagadki. Co wydarzyło się feralnego dnia? Kilka minut po 19 nadeszła ostatnia wiadomość od patrolu: "brakuje paliwa, musimy lądować...".

Oficjalne raporty donoszą, że załoga zabłądziła, a lotnicy najprawdopodobniej musieli lądować na falach wzburzonego oceanu. To właśnie ostatecznie uznano za przyczynę katastrofy. Było to zadanie niebezpieczne, a wręcz niemożliwe do wykonania przez pilotów, którzy nigdy wcześniej tego nie robili. Przy takiej prędkości fale zachowują się jak betonowy mur.

A to jeszcze nie koniec tragedii. O godzinie 19:27 jeden z samolotów ratowniczych eksplodował, trafiony piorunem. Zaginionych żołnierzy szukano przez najbliższe tygodnie. Bezskutecznie. Wraków nigdy nie odnaleziono.

W ciągu kilkudziesięciu lat, od 1945 do 1975 roku, na liście zaginionych znalazło się 37 samolotów, jeden balon i 38 statków różnych typów i wielkości. Nawet atomowa łódź podwodna! Ginęło wszystko, od motorówek, przez jachty, aż po kutry rybackie. Wiele z nich znaleziono, jednak bez załogi.

Powszechnie znana jest historia rejsu Ellen Austin. Statek znaleziono w 1881 roku bez żywej duszy na pokładzie. Co więcej, okręty, które wypłynęły mu na ratunek, także przepadły bez wieści. Do przypadków najbardziej nieprawdopodobnych zalicza się jednak zniknięcie olbrzymiego holownika Wild Goose w kwietniu 1948 roku oraz pancernika Sao Paulo 3 października 1951 roku. Gigantyczne statki wydawały się wręcz niezatapialne, a nawet jeśli utonęły, dlaczego nikt po dziś dzień nie odnalazł ich wraków?

Długa historia Trójkąta Bermudzkiego odnotowała i takie przypadki, w których wielu lotnikom i marynarzom udało się wrócić z diabelskiej otchłani. Ich relacje są niewiarygodnie podobne. Większość mówi o białych albo jasnozielonych oparach mgły, słupach świecących chmur, w których obrębie przestawała działać cała pokładowa elektronika, a czasami także silniki.

Ludzie tracili zmysł orientacji i skarżyli się na zawroty głowy, niektórzy czuli przez chwilę stan nieważkości, a horyzont znikał w mgnieniu oka. Po krótkim czasie aparatura przeważnie zaczynała znowu normalnie pracować. Zdarzało się też, że przelot przez taką chmurę powodował znaczne przesunięcie czasu lotu. Często wspominano rozproszone światło oraz białą świecącą wodę, z której jednemu z pilotów samolotu ratowniczego udało się pobrać próbki. Analiza wykazała nienaturalną zawartość siarki.

Latem 1972 roku jeden z samolotów pasażerskich zniknął z ekranu radarów i stracił wszelką łączność radiową. W ciągu 10 minut zebrano ekipę ratowniczą, kiedy nagle samolot wylądował, jak gdyby nigdy nic, na lotnisku w Miami. Przeprowadzono kontrolę wszystkich systemów, ale nie wykazała ona żadnych uszkodzeń, jedynie zegarki spóźniały się 10 minut.

Nie wiadomo, co w tym czasie działo się z pasażerami. Pilot stwierdził, że nie miał żadnych kłopotów podczas lotu, z wyjątkiem mgły. Niektórzy pasażerowie wspominali później o świetlistych kulach latających w powietrzu i pod wodą oraz o tym, że ich samolot przez chwilę sam rozbłysnął podobnym światłem.

strefatajemnic.onet.pl

4 komentarze:

  1. Racjonaliści twierdzą, że wszystkiemu winne są podziemne wybuchy metanu, które całkiem naturalnie zakłócają pracę samolotów, statków itp., entuzjaści zjawisk paranormalnych natomiast dopatrują się działań Obcych, ognistych kul nad wodą, kryształowych piramid pod nią. Kto ma rację? Nie wiadomo, być może kiedyś - na co miejmy nadzieję - prawda zostanie ostatecznie wyjaśniona.

    Ps. Czy to po prostu moja niewiedza, czy w ostatnich latach katastrof w okolicach Trójkąta Bermudzkiego jest coraz mniej?

    OdpowiedzUsuń
  2. Nieźle ;) zapraszam do mnie, zjawiska paranormalne z mojego życia, także moich bliskich... adek403.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Nieźle ;) zapraszam do mnie, zjawiska paranormalne z mojego życia, także moich bliskich... adek403.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnie miejsce rytualmilosny.co.pl bardzo polecam.

    OdpowiedzUsuń