środa, 25 maja 2011

Zabawa w wywoływanie duchów.




Wiele osób na historie o duchach reaguje szyderstwem. Choć większość nie wierzy w latające meble podczas seansów spirytystycznych, czy zjawy pojawiające się tuż za medium, to niewiele osób ma odwagę, by samemu wywoływać duchy. Podobno najprostszym sposobem zaproszenia do domu "paranormalnego gościa" jest użycie owianej tajemnicą tabliczki Ouija. Czym jest ta tabliczka? Na czym polega jej działanie? Czemu nawet wielu sceptyków wierzy w jej tajemnicze moce?


Tabliczka Ouija
Tabliczka Ouija została wymyślona przez Amerykanina Elijaha J. Bonda około 1892 roku. Nazwa urządzenia powstała z połączenia słowa "tak" w dwóch językach: francuskim (oui) i niemieckim (ja). Najbardziej rozpowszechnioną formą tabliczki jest plansza z wypisanymi w okręgu lub półokręgu literami, kilkoma najczęściej używanymi zwrotami ("tak", "nie", "żegnaj"), oraz wskaźnikiem, którym równie dobrze może być kieliszek lub szklanka. Uczestnicy seansu dotykają szklanki palcami i czekają, aż duch nią pokieruje i w ten sposób wskaże litery składające się na odpowiedź. Gdy tabliczka pojawiła się na rynku jako gra planszowa, Stany Zjednoczone już od przeszło pięćdziesięciu lat były owładnięte manią kontaktów z duchami. Manię tę rozpoczęły siostry Fox, mieszkające w Hydesville, które przy pomocy kilku sprytnych trików udawały rozmowę z bytami z tamtego świata. Choć w 1888 roku panie Fox przyznały się do oszustwa, nie powstrzymało to rozwoju zainteresowania dotyczącego kontaktów z duchami. W XXI wieku zainteresowanie zjawiskami nadprzyrodzonymi wcale nie zmalało, tak samo jak nie zmalało zaciekawienie tabliczką Ouija. Obecnie prawa do nazwy handlowej "Ouija" ma firma zajmująca się produkcją gier planszowych Hasbro, ale sprzedaż gry w ostatnim dziesięcioleciu znacznie spadła w związku z towarzyszącymi tabliczce kontrowersjami.

Historie kontaktów z duchami
Każdy z nas choć raz w życiu słyszał jakąś historię o duchach. Z reguły przydarzają się one dalekim znajomym znajomych, przez co nie sposób je zweryfikować. Cała historia tajemniczych wydarzeń związanych z wywoływaniem duchów za pomocą tabliczki Ouija opiera się na takich opowieściach. Nawet jeśli zagłębimy się w temat trochę bardziej, odnajdziemy tylko dwie historie, które w jakiś sposób zasługują na miano autentycznych. Pierwsza dotyczy czternastoletniego Rolanda Doe, który po użyciu "mówiącej" tabliczki został opętany przez demona. Cały incydent odbył się w Cottage City w stanie Maryland, gdzie chłopiec mieszkał. Opętaniu towarzyszyły dziwne zjawiska paranormalne, jak pojawianie się ran na skórze chłopca, czy używaniu przez niego nieznanych mu wcześniej języków. Oprócz tego w całym domu chłopca słychać było dziwne skrzypienia i głosy.

Chłopiec wykazujący objawy szaleństwa został przewieziony do szpitala i przebadany. Badania jednak nic nie wykazały i rodzice zdecydowali się na wezwanie księdza i odprawienie egzorcyzmów. Podczas seansów egzorcystycznych podobno pojawiały się na ciele chłopca rany w kształcie słów takich jak "piekło" i "zło". Mówił on też nienaturalnym, zmienionym i demonicznie brzmiącym głosem, którym według lekarzy, nie mógł mówić czternastoletni chłopiec. Niestety, całe badania są niewyczerpująco udokumentowane, a ciągłe przekazywanie i powtarzanie historii zdążyło ją w taki sposób zniekształcić, że trudno nawet dotrzeć do źródeł. Ciekawostką jest, że to na podstawie tego przypadku opętania został nakręcony film "Egzorcysta", który jest uważany za jeden z najbardziej mrożących krew w żyłach horrorów. Oczywiście w filmie, wiele paranormalnych zjawisk zostało dodanych i opiera się on tylko w znikomych szczegółach na faktach.


Drugim udokumentowanym przypadkiem, który uważany jest za złe działanie demonów wywołanych przy pomocy tabliczki Ouija, jest wymordowanie rodziny przez grupę sześciu nastolatków w 1997 roku w Greenville w Stanach Zjednoczonych. Grupa nastoletnich morderców była silnie powiązana z okultyzmem i satanizmem, oprócz tego mieli duże zatargi z prawem. Przywódczyni grupy, Natasza Cornett, miała obsesje na punkcie używania tabliczki Ouija i podobno to ona nakłoniła ją do dokonania mordu.

Więcej sprawdzonych efektów wywoływania duchów przy pomocy mówiącej tabliczki nie da się znaleźć. To nie zmienia jednak faktu, że historii niepotwierdzonych jest niezwykle wiele. Sama instrukcja obsługi tabliczki Ouija powoduje, że jesteśmy sobie w stanie wyobrazić kilka z nich. Instrukcja prawie w całości składa się z zakazów. Nie należy wywoływać duchów samemu, na cmentarzach, nie wolno dopuścić, by duch zaczął liczyć bądź recytować alfabet. Najważniejszym zakazem jest ostrzeżenie przed próbami spalenia gry. Podobno, gdy plansza zostanie wrzucona w ogień, zaczyna krzyczeć i osobie słyszącej ten krzyk pozostało tylko 36 godzin życia.

Niesamowita siła sugestii
To wszystko wywołuje ciarki na plecach, ale z drugiej jednak strony, to tylko niczym niepotwierdzone opowieści. Największym sceptykiem co do magicznych właściwości tabliczki Ouija jest Darren Brown, showman określający swój zawód jako "psychologiczny iluzjonista". W swojej wydanej przed kilku laty książce poświęca cały rozdział oszustwu związanym z tą grą. Dodaje do tego, że podczas swoich występów bardzo często używa owej tabliczki i jeszcze nigdy nic nie poszło niezgodnie z planem, co wyklucza działanie sił nadprzyrodzonych.

Za tajemniczymi mocami tabliczki Ouija stoją tzw. ruchy ideomotoryczne. Są to ruchy, które wykonujemy podświadomie, nie zdając sobie z tego sprawy. Dobrym przykładem tych ruchów jest np. odchylanie się podczas oglądania pasjonującego pościgu w telewizji, albo odruchowe kopanie nogą, gdy zawodnik naszej ulubionej drużyny ma strzelić piłką prosto w światło bramki. Jedną z zasad dotyczących rozmowy z duchami przy pomocy tabliczki jest to, że wszyscy uczestnicy seansu muszą dotykać wskaźnika. Jeśli dodamy do tego silną sugestie tego, że duch rzeczywiście się zaraz pojawi, uczestnicy sami nieświadomie zaczną przesuwać wskaźnik na odpowiednie litery. Łatwo to sprawdzić po tym, z jaką szybkością wskazywane są kolejne litery. Regułą jest, że im bardziej oczywisty będzie następny ruch "ducha", tym szybciej uczestnicy przesuwają wskaźnik. Zadając już pierwsze pytanie, dajemy uczestnikom sensu jasną wskazówkę, co powinno się stać. Pierwsze pytanie to "duchu, czy jesteś tutaj?" a na tablicy znajdują się dwie odpowiedzi "tak" lub "nie". Gdyby duch zaprzeczył swojego istnienia, byłoby to absurdalne, więc uczestnicy sterowani siłą sugestii nieświadomie zaczynają przesuwać wskaźnik na pole z napisem "tak". Wywoływanie konkretnego ducha też powoduje wzmocnienie ruchów ideomotorycznych, szczególnie gdy niektóre osoby uczestniczące znają o nim więcej faktów. Osoby te, nadają kierunek wskaźnikowi, a reszta dopasowuje się do sytuacji najbardziej możliwych.

Skąd wiadomo, że to uczestnicy, a nie duch porusza wskaźnikiem? Można to sprawdzić przy pomocy bardzo prostego eksperymentu wymyślonego przez angielskiego naukowca Michaela Faradaya. Na wskaźniku należy położyć kawałek materiału lub papieru tak, by uczestnicy zamiast dotykać wskaźnika, trzymali swoje dłonie na danym materiale. Tuż po rozpoczęciu seansu okaże się, że przesunięciu ulega nie wskaźnik, a papier znajdujący się pod palcami uczestników, co jednoznacznie dowodzi, że to oni przesuwają przedmiot.

Zastanów się dwa razy
Ludzki umysł jest niesamowity i tak skomplikowany, że często sami nie jesteśmy w stanie go zrozumieć. Powoduje to powstawanie w naszych społecznościach historii, które przekazywane z ust do ust stają coraz bardziej fantastyczne. Dzięki temu powstało tak silne przekonanie o nadzwyczajnych mocach omawianej gry planszowej. Następnym razem słysząc niesamowitą historię o duchach, warto przemyśleć słowa amerykańskiego popularyzatora nauki Carla Sagana: "Rewelacyjne stwierdzenia wymagają rewelacyjnych dowodów".



Autor: Marco Kubiś, I rok

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz