Ja oczywiście w to nie wierzę, ale wspomniana data jest ciekawa z innych powodów. Otóż my, mieszkańcy Ziemi, jesteśmy wraz ze Słońcem i innymi planetami obywatelami Galaktyki – gigantycznego zbioru gwiazd (ok. 400 milionów). Ta chmura gwiazd ma kształt dysku: gęściej skupiają się one w środku, rzadziej na skrajach. Większość ich leży w pobliżu jednej wspólnej płaszczyzny, zwanej równikiem galaktycznym. My wraz ze Słońcem też znajdujemy się niemal dokładnie na równiku Galaktyki (zaledwie 20 lat świetlnych powyżej) – w jednym z niewielkich ramion spirali, jakieś 26 tys. lat świetlnych od Centrum Galaktyki.
Gwiezdna Droga Bogów
Gdy z Ziemi spoglądamy w niebo, widzimy, jak gęsto leżące dalekie gwiazdy zlewają się w jedną białą poświatę, która rozciąga się wzdłuż galaktycznego równika i opasuje całe niebo. To Droga Mleczna! Prócz gwiazd zalegają w niej także masy ciemnego gazu, które widać jako ciemne smugi. Gdy się dobrze przyjrzeć Drodze Mlecznej, może się ona kojarzyć z przekrojem przez pień drzewa albo z... kręgosłupem. I takie skojarzenia mieli dawni twórcy mitów. W wierzeniach wielu ludów Droga Mleczna występuje jako, owszem, droga, ale także jako pień kosmicznego drzewa, albo jako kręgosłup kosmicznego praolbrzyma. A jeśli jako droga, to taka, po której bóstwa zstępują na Ziemię – tak właśnie wierzyli Majowie.
Uczmy się od Majów
Słońce (jak wszyscy wiemy, ale przypomnieć warto...) wędruje w ciągu roku po niebie wzdłuż linii – wzdłuż „koła wielkiego” – zwanej ekliptyką. Na ekliptyce są cztery charakterystyczne punkty: miejsca, gdzie Słońce przebywa podczas wiosennej i jesiennej równonocy i podczas letniego i zimowego przesilenia. To cztery punkty kardynalne ekliptyki. My, astrologowie, widzimy je w każdym horoskopie, gdyż są to początki znaków Barana, Raka, Wagi i Koziorożca. Nazwano je tak, ponieważ w starożytności, kiedy wynajdywano astrologię, punkty te leżały w gwiazdozbiorach o tych samych nazwach. Ale już nie leżą... Dlaczego? Ponieważ działa zjawisko zwane precesją. Precesja polega na tym, że co roku punkt kardynalny, w którym Słońce jest w chwili równonocy (i w pozostałych zwrotnych chwilach), trochę się przesuwa. Niewiele, około 1 stopnia na 70 lat, tak że człowiek w ciągu swojego życia raczej tego nie zauważy. Potrzeba było obserwacji i zapisków astronomów przez kilka pokoleń, żeby to stwierdzić. W starożytnej Grecji zjawisko precesji odkrył Hipparch w 130 roku p.n.e., a Majowie, zapewne, jeszcze wcześniej. Cykl precesji trwa około 26 tysięcy lat i w tym czasie punkty kardynalne zataczają pełne koło. Zjawisko to jest dość nieregularne, ponieważ jego przyczyna leży nie w niebie, tylko na Ziemi. Precesja polega na zmianach położenia osi obrotu Ziemi, czyli ziemskich biegunów, i zależy od takich trudnych do przewidzenia zjawisk, jak topnienie lodowców i przenoszenie mas piasku przez rzeki. Ten okres 26 tysięcy lat podzielono na 12 epok nazwanych od gwiazdozbiorów zodiaku. Każda epoka trwa mniej więcej 2100 lat. Teraz mamy schyłek Epoki Ryb. Na temat, kiedy się skończy i zacznie następna – Wodnika – są różne poglądy. Natomiast Majowie mogą nam pomóc ustalić dokładną datę.
Początek Ery Wodnika
W swoim rocznym ruchu po niebie Słońce dwa razy przekracza Drogę Mleczną, czyli równik Galaktyki. A w ciągu cyklu 26 tysięcy lat także każdy z punktów kardynalnych przetnie Drogę Mleczną. Ten fakt uwzględnili w swoich rachubach twórcy kalendarza Majów! Bo co się okazuje: 21 grudnia 2012 roku punkt kardynalny, w którym zachodzi zimowe przesilenie, znajdzie się na osi Drogi Mlecznej czyli na równiku galaktycznym. Starożytni Majowie musieli tę datę wyliczyć na kilka tysięcy lat naprzód, ponieważ na ten moment przewidzieli zmianę epok w swoim kalendarzu. Powtórzmy: Nie jest to „koniec świata”, tylko koniec jednej ery i początek następnej. Co więc naprawdę wydarzy się na niebie 21 grudnia 2012? Jak co roku będzie zimowe przesilenie, najkrótszy dzień, ale przy tym Słońce znajdzie się dokładnie pośrodku Drogi Mlecznej. To jest obiektywny, fizyczny fakt. Jakie wierzenia łączyli Majowie z tym zjawiskiem? Niewiele wiadomo, raczej domyślamy się niż wiemy, że wyobrażali sobie, iż ciemnym „kanałem” idącym wzdłuż Drogi Mlecznej, bogowie zejdą na Słońce i z niego na Ziemię, czyniąc na niej porządki. Co wtedy będzie, zobaczymy... Ja się nie boję. Wydaje mi się też, że warto od tej daty zacząć liczyć Epokę Wodnika.
Wojciech Jóźwiak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz